Imieniny: Anieli, Sykstusa, Jana

Wydarzenia: Dzień Żelków

Jaśniej

Czy nieochrzczone dziecko może być zbawione?

 fot. Fotolia.com

Czy dziecko, które umrze jako maleńkie, czasem jeszcze w łonie mamy, a nie zostało ochrzczone, może oglądać Boga?

 

Twoje pytanie jest uszczegółowieniem kwestii bardziej ogólnej: czy w ogóle osoby, które nie przyjmują sakramentów, a zwłaszcza nie przyjęły chrztu, mogą po śmierci oglądać Boga? Mamy w tym pytaniu do czynienia z dwiema teologicznie splatającymi się narracjami, których relację trzeba koniecznie zrozumieć. Oglądanie Boga jest związane z tzw. porządkiem zbawienia, a przyjęcie chrztu – z tzw. porządkiem sakramentalnym. 

Pozwól, że sięgnę po analogię. Oto pewien człowiek dowiaduje się, że jego żona wreszcie po długim czasie oczekiwania spodziewa się dziecka. Jest zachwycony. Bierze ją w ramiona z radości, a z biegiem czasu głaska maleństwo już pod sercem mamy i mówi czule do niego. Po urodzeniu bierze je delikatnie na swoje ręce i tak już codziennie swoją asystencją – w miarę potrzeby dziecka – towarzyszy mu w drodze do dojrzałości. Wyobraź sobie jednak, że ten sam ucieszony ojciec, zanim dowiedział się o dziecku, musiał pójść na wojnę i przez całe lata dojrzewania dziecka walczył z dala od domu. Nie mógł przytulić swego dziecka, nie mógł powiedzieć mu, jak go kocha... ale czy to oznacza, że przestał je nosić w swoim sercu?

Podobnie jest z miłością Boga do każdego człowieka. Możemy tu przytoczyć czułe słowa Księgi Jeremiasza: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” (Jr 1,5). Tę właśnie opowieść o bezwarunkowej miłości Boga do każdego – również tego najbardziej ukrytego w łonie matki – nazywamy w języku teologicznym porządkiem lub ekonomią zbawienia: to On sam tęskni i pragnie oglądać każdego człowieka, również tego najmniejszego i nieochrzczonego. Jezus pewnego dnia, gdy być może zauważył jakiś cień lekceważenia względem dzieci, które z pewnością nie były ochrzczone, przestrzegał: „Strzeżcie się, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 18,10).

Natomiast obecność taty przy swoim dziecku możemy przyrównać do tzw. porządku lub ekonomii sakramentów. Przez sakramenty – „widzialne znaki niewidzialnej łaski” – Bóg daje nam „odczuć” swoją ojcowską obecność. Przez nie towarzyszy nam w drodze dojrzewania do „pełni Chrystusa”. Wiemy, jak bardzo potrzebna jest fizyczna obecność taty w domu. Podobnie rozumiemy, jak bardzo konieczne są sakramenty w naszej relacji z Bogiem. Jednakże tak jak miłość ojcowska jest pierwotna w stosunku do jego obecności czy – czasem niezawinionej – nieobecności, podobnie ekonomia zbawienia jest nadrzędna względem ekonomii sakramentalnej. 

Do pełniejszego rozumienia tej ogromnie ważnej nadrzędności, którą wierzący przeczuwali, domagając się chowania maleństw ze czcią i miłością, teologowie dorastali całe wieki. Ostatnio wydany dokument watykańskiej komisji teologicznej pt. Nadzieja zbawienia dla dzieci, które umierają bez chrztu przypomina, że Bóg w miłosierdziu swoim chce zbawienia wszystkich, a tym bardziej tych najmniejszych. Pozwól więc na koniec, że przytoczę fragment, który potwierdza, że mamy prawo mieć mocną nadzieję, iż nieochrzczone maleństwa „mogą oglądać Boga”: „Jest możliwe, że Bóg po prostu udziela daru zbawienia nieochrzczonym dzieciom analogicznie do daru zbawienia udzielanego sakramentalnie ochrzczonym dzieciom. Możemy porównać to do daru Niepokalanego Poczęcia udzielonego Maryi przez Boga prostym aktem uprzedzającym łaskę zbawienia w Chrystusie”.

Oceń treść:
Źródło:
;